Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Danielo z miasteczka Szczecin, Nowogard. Jeżdżę z prędkością średnią 29.32 km/h a nawet i szybciej.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Danielo.bikestats.pl
stat4u
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2015

Dystans całkowity:940.82 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:07
Średnia prędkość:33.46 km/h
Maks. tętno maksymalne:198 (97 %)
Maks. tętno średnie:174 (85 %)
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:94.08 km i 2h 48m
Więcej statystyk
  • DST 147.00km
  • Czas 04:43
  • VAVG 31.17km/h
  • HRmax 183 ( 89%)
  • HRavg 155 ( 75%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Bartkiem na Prenzlau

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 1

Dłuższy wypad z Bartkiem o wczesnej pogańskiej godzinie przy nieźle dającym w kość wietrze (szczególnie do Passewalku). Pierwszy raz jechałem na Prenzlau, nawet fajna trasa, choć trochę pomyliliśmy powrót, bo miało być przez Shmolln, a było na około przez Brussow. Bartosz zaskoczył formą, przewidywałem, że jest mocny, ale nie aż tak, nie znałem go od tej strony ;) No ale chłopak podchodzi poważniej do treningów to i ma wyniki, szacun kolego!
Świetnie się jechało i chociaż na treningach jestem zwykle małomówny, to z Bartkiem po prostu się na da ;) No chyba że się go "przytka" na jakimś podjeździe, ale o to po prostu trudno, przynajmniej w moim przypadku :)
Od rozstania w Będargowie do domu już na zupełnym luzie 25km/h takie miałem kołki, taraz nogi od godziny w górze i dalej bolą, dzięki, to był niezły trening :)

Świetnie zrobiona relacja z wyścigu w Głownie, jak na PRO! Relacje tvp się chowają. I pomyśleć że to klasa amatorska.

Kategoria Treningi


  • DST 78.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 33.19km/h
  • HRmax 192 ( 94%)
  • HRavg 171 ( 83%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powiew świeżości

Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 27.06.2015 | Komentarze 1

Przez pierwsze dwa dni patrzyłem na nią z pogardą. Kolejne dwa przechodziłem obojętnie. Potem zacząłem tęsknić...
Dziś spędziliśmy ze sobą ponad dwie udane godziny i chcę jeszcze.


Moja kolarka :-)

Kategoria Treningi


  • DST 150.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 33.71km/h
  • HRmax 193 ( 94%)
  • HRavg 169 ( 82%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Maraton w Choszcznie 2015, czyli strzał w kolano.

Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 6


Uwaga! Poniższy tekst może zmienić Twoją postawę, jeśli nie chcesz psuć sobie zapału do kolarstwa, nie czytaj!


 Maraton w Choszcznie był pierwszym w tym roku, w którym startowałem. Traktowałem go jako zachętę do zabawy w kolarstwo i jednocześnie sprawdzian swoich umiejętności. Indywidualne treningi i i kilka ustawek w grupie pokazywały, iż z formą nie jest najgorzej, przejechanie 100 km z czasem poniżej 3 godzin nie było problemem. Więc co do startu obaw nie było, no chyba że wobec pogody.
 Patrząc na zeszłoroczne wyniki i triumf kolegów ze Szczecina, oceniłem swoje szanse, przy sprzyjających układach na 3 miejsce w kategorii. Nie ukrywam, iż liczyłem na skorzystanie z pomocy ubiegłorocznego zwycięscy, Grześka, wliczając nawet 3 minuty straty, przy starcie w pierwszej grupie. Jednak w składach grup, dzień wcześniej, zachodziły ciągle jakieś dziwne zmiany (pewnie protesty startujących) i ostatecznie wystartowałem w grupie lidera. Super, pomyślałem (ja naiwny), kolega ze Szczecina + Tadeusz (masters z Głebokiego) wróżyły mocne tempo i szanse na wygrane.

 Tak też i było, od początku wysoko, 4 dychy nie schodziły z licznika, tak samo jak i moje tętno - na zmianie do 94%, z tyłu za plecami kolegów 85-90% HRmax, zastanawiałem się tylko, ile tak wytrzymam. Z całej grupy po starcie zostało nas szybko czterech i nic nie zapowiadało, że będzie trochę wytchnienia. Tadek poproszony, aby dał mi na rozgrzewkę z 20 km, może i dał czasu, ale później nie miał litości. Jego zaciągi pod górki prawie rozwalały grupkę, choć zmiany na płaskim miał krótkie, ale mocne. Grzesiek oczywiście jak równo jadąca lokomotywa, bez zrywów i perfekcyjne długie zmiany, to było coś!
 Po krótkiej chwili dogoniliśmy zawodników z poprzedniej grupy, wśród których znalazł się kolega Arek, brak tchu pozwolił jednak na wymianę tylko kilku słów. Arek postanowił "podczepić się" pod nas i pokręcić tyle ile się da, podczas gdy ja już czułem, iż zaczynam odliczać czas do końca tej fajnej jazdy.

 Oczywiście za długo odliczać nie musiałem, kiedy nastały górki na terenach wojskowych blisko Drawska dogoniliśmy ostatnie osoby z pierwszej grupy, wśród których był konkurent z M3. Utrzymanie się w teamie oznaczało bardzo dobrą lokatę, być może i podium, jednak nie tym razem. Ewidentnie widać było moje braki na podjazdach, albo po prostu wypalenie już w tym wyścigu. Jakoś dojechałem, nie dając już zmian do Drawska, po czym pożegnałem wzrokiem odjeżdżający peleton (wiem, najgorszy widok, pisałem o tym). Arek odpadł wcześniej na największej hopie maratonu.

 Pozostało samotne kręcenie i nadzieja na przypływ sił, sprzyjający wiatr lub kolejne grupetto z tyłu. Średnia do Drawska po 60 km wynosiła blisko 39 km/h, teraz zaczęła z każdym kilometrem spadać, tak samo jak moja końcowa pozycja w rankingu.
Gdzieś pomiędzy Łobzem, a Węgorzynem ktoś mnie w końcu dogania, okazuje się że to grupka Piotra, który startował 3 minuty po nas. Dołączyłem do grupy, odpoczywając na kole, bo na zmiany nadal byłem za mocno wyjechany.
Na PK w Węgorzynie mało nie doszło do kraksy, gdy przejeżdzający przez czujniki zawodnik postanowił zatrzymać się nagle na jedzenie, nie ostrzegając mnie wcześniej. Posłałem tylko odpowiednią instrukcję słowną, po czym dogoniłem uciekający team, kolejna utrata zapasów mocy. Jadąc na kole miałem po pewnym czasie wyrzuty wobec chłopaków i siebie, bo ile warta jest taka jazda i zajęta pozycja. Solidarnie włączyłem się do pracy, by po trzeciej kolejce i na średniej hopce znowu... ujrzeć "najlepszy" widok dla kolarza.

 Poległem na całej linii, miałem w d...e wszystko, całe te ściganie, maratony, kolarstwo. Do tego jeszcze, zwiastowane od połowy trasy skurcze wchodziły w kulminacyjny moment, wykręcając nawet mięsień czworogłowy. Ostatkiem sił i odpuszczając kolejnym, wyprzedzającym mnie na końcowych 10 km zawodnikom, dociągnąłem jakoś do mety. Tragedia pokonanego amatora kolarza, oczywiście prawie na własne życzenie.
 Chwilę po mnie na mecie pojawił się Arek, któremu powiedziałem, że sprzedaję szosę i rzucam całą tę zabawę. Pocieszył mnie trochę kibicujący Roman, twierdząc, że mi przejdzie jak odpocznę. Może i przejdzie, ale wnioski trzeba wyciągnąć.


Dobra mina do złej gry...

 Na taki przebieg wyścigu złożyło się pewnie kilka czynników, nie tylko to, że porwałem się z motyką na słońce jadąc z największymi koksami na szosie. Nie przespana noc (jak zawsze u mnie przed takimi wydarzeniami), niedyspozycja zdrowotna w ostatniej dobie przed startem oraz przede wszystkim braki w nodze na podjazdach miały również istotny wpływ na ten fail start. A może po prostu to nie był ten dzień, kiedy wiesz że możesz zrywać łańcuch i pruć asfalt z każdym kilometrem. I niech tak może zostanie ;)

 Wszystkim spotkanym na trasie wielkie dzięki i oczywiście wielkie gratulacje dla niezwyciężonego, niesamowitego lidera i kolegi Grześka-Jamesa za zdobycie kolejny raz 1-go miejsca! To jest coś!
Kategoria Treningi


  • DST 96.50km
  • Czas 02:55
  • VAVG 33.09km/h
  • HRmax 187 ( 91%)
  • HRavg 170 ( 83%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spalić szklankę cukru

Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 17.06.2015 | Komentarze 2

No masakra jakaś dzisiaj była, już zganiałem to na przetrenowanie po ostatnich mocniejszych treningach. Od początku brak mocy i prawie przez cały trening walka z ogarniającą sennością, tak dużą, że mało brakowało, a skoczyłbym w jakieś krzaki na drzemkę (na podjazdach zamykałem oczy).
W głowie ciągle myśli - jesteś dziś słaby, odpuść i zawróc, odepnij licznik... no ale nie mogłem, inni nie śpią, a kiedy na treningu peleton będzie odjeżdzał przypomnę sobie o tym. Więc spina i jakąś siłą woli zrobiłem zaplanowaną pętlę przez Brussow, w rytmie samotnej jazdy w maratonie.

W połowie treningu uświadomiłem sobie, iż wszystkiemu winne jest chyba pół kilo słodkiego ciacha które skonsumowałem na festynie przed wyjazdem na trening. Po powrocie ze wstrętem patrzałem na słodkie, będzie przez jakiś czas spokój ;)
Teraz do piątku odpoczynek, a na sobotę wymodlić trzeba pogodę na maraton w Choszcznie :)
Kategoria Treningi


  • DST 95.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 35.40km/h
  • HRmax 198 ( 97%)
  • HRavg 166 ( 81%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z mastersami do Rieth

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 2

Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma ;) Wyszło na jazdę w peletonie z mastersami, ale tym razem nie nudnie. Nie było ustawiaczy, młodzi zaciągali, tyle że po płaskim do Rieth i nawrót przez Dobieszczyn. Po drodze przymusowe "piaskowanie" ram - Niemcy sypią na potęgę jakimś żwirem (na prostej za Rothenklempenow). Jazda na pełnych zmianach, jednak za długo na czubie nie wytrzymywałem, widać jeszcze braki, albo za mocne koxy w parze się trafiali ;)
Na rozjeździe za Tanowem z przeciwka mignął znany szczeciński legendarny wycinak Adam, pędząc pewne na swoje ITT ;) Pozdrawiam serdecznie!
Kategoria Treningi


  • DST 58.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 34.46km/h
  • HRmax 180 ( 88%)
  • HRavg 169 ( 82%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybkie niemcy od niechcenia

Środa, 10 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0

Mało czasu i późny wyjazd od niechcenia (co można ukręcić w 2 godziny?!) A jednak jakoś się zmotywowałem po pierwszych 20km i wyszedł niezły trening, aż odezwały się skurcze na koniec. Trzeba jakieś shoty wziąść na przyszłe starty.
Dziś trochę twardziej, stąd nawet tętno trochę niższe jak na takie tempo. Z drugiej strony jazda z HR w granicach 85-90%, po kilkunastu km rozgrzewki, jakoś mnie specjalnie nie męczyła. Choć czasami jest zgoła inaczej, ale to chyba wytrenowanie.
Kategoria Treningi


  • DST 26.32km
  • Czas 00:46
  • VAVG 34.33km/h
  • HRmax 180 ( 88%)
  • HRavg 164 ( 80%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dokrętka i rozjazd

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 1

Dokrętka i rozjazd (nie pomiarowany) ze wsi. Jazda z motywatorem - miałem być na 8 rowerem, zona autem (30 minutowa trasa). Jechałem 46 minut, do poprawienia kiedyś minuta :)



Zdjęcie z rana:
Achtung! W Eggessen jeszcze asfalt nie rozwinięty!

Kategoria Treningi


  • DST 105.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 33.51km/h
  • HRmax 188 ( 92%)
  • HRavg 157 ( 76%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kawałek za śpiącym paletonem

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 1

Niedzielny wypad z nadzieją na mocniejsze kręcenie, ale peleton dzisiaj jakoś zaspany. Pozostało bawienie się na tyłach, odjazd na kilkaset metrów i pogoń za chłopakami.
Na początku ktoś gubi w środku bidon, mało kraksy nie było. Później za Blanken to samo mi się przytrafia, ale z tyłu. Zawracam i przede mną sprawdzian - dogonić uciekający po falbankach peleton. Po kilku km, w wiosce, widząc ogon stawiam karty na wszystko i ścinam każdy zakręt odzyskując sekundy. No i udało się, mam cichą satysfakcję z testu :)
Potem spokojnie i nudnie do Ahlbeck, dalej odjeżdżam sam na Eggesen, chwila postoju i powrót na wioskę. Kilka tempówek dało satysfakcję z treningu :)
Kategoria Treningi


  • DST 123.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 34.65km/h
  • HRmax 192 ( 94%)
  • HRavg 156 ( 76%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

W peletonie, już lepiej

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 1

Znów wypad z większym peletonem o 10 i kawałek dobrego kolarskiego ścigu. Były chwile nudy, ale i pogoni, ucieczek, dziś już bardziej aktywnie na zmianach. Satysfakcję dawały mi mocne depnięcia grupy, gdy dawałem radę zostać w czubie, a część odpadała z tyłu :)
Jedynie na nie lubianym podjeździe koło autostrady (Schmolin) zawieszony pośrodku, z przodu poszedł ogień i zaczęła się pogoń pozostałej grupy przez kilkanaście km. Podobnie za Brusow przed Loeknitz, po zmianie z ponad czwórki poszedł sprint rozrywając peleton, gdybym chwilę wcześniej dał oszczędniej, może bym nie odpuścił.
Ogólnie fajnie było, przez chwilę był nawet kolega Darek, pogoda super, nic tylko korzystać :)
Kategoria Treningi


  • DST 62.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 33.21km/h
  • HRmax 184 ( 90%)
  • HRavg 174 ( 85%)
  • Sprzęt EcoFelcik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ogień i walka z wiatrem, yeah!

Wtorek, 2 czerwca 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 4

No, tym razem było zaje...cie! Pół dnia czekałem, aby pojechać z głębokim o 17, ale nie zdążyłem i wypadło na samodzielny trening.
Spojrzałem na wiatraki w Niemczech i decyzja - standard na Dobieszczyn, powrót będzie z wiatrem (a wiało dziś, oj wiało). No i na przekór sytuacja źle oceniona, od połowy ciągle pod wiatr, jedynie z Dobrej trochę pomogło (to chyba specjalnie wiatr mnie męczy, zamiast kolegów ;).
Ale co tam, noga dziś mega mocna, czyżby to zasługa niedzielnego treningu "za autobusem? ;) Do granicy nie wiem kiedy dojechałem, potem trochę w lesie i dalej walka z wiatrem. Z każdym kilometrem czułem, że go pokonuję, kadencja na 100, tętno 90% i tak spokojnie przez kilkanaście km, nie miałem ochoty zwalniać! Później obroty już nie chciały spadać niżej (96% treningu w III str.!), a gdy okazało się, że avs wzrosło do 33,5 postanowiłem powalczyć do domu.
Coraz bardziej w takich dniach czuję powrót dawnej formy, dzisiejszy dzień był jednym z takich, kiedy mógłbym startować w zawodach. Szkoda tylko, że nie wybrałem dziś odwrotnego kierunku startu, czułem że wszystkie komy mogą być moje ;)
Tylko kolano poczuło chyba trochę zmęczenie, po miesięcznej przerwie wznawiam suplementację.
Kategoria Treningi