Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Danielo z miasteczka Szczecin, Nowogard. Jeżdżę z prędkością średnią 29.32 km/h a nawet i szybciej.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Danielo.bikestats.pl
stat4u
Wpisy archiwalne w kategorii

Treningi

Dystans całkowity:17079.29 km (w terenie 29.10 km; 0.17%)
Czas w ruchu:576:36
Średnia prędkość:29.32 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:1397 m
Maks. tętno maksymalne:206 (100 %)
Maks. tętno średnie:186 (92 %)
Suma kalorii:15627 kcal
Liczba aktywności:236
Średnio na aktywność:72.99 km i 2h 30m
Więcej statystyk
  • DST 28.50km
  • Czas 01:05
  • VAVG 26.31km/h
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd po Berlinie

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 0

Spokojnie przez lasy na wieś. Nogi wypoczęły, nie czuć większych dolegliwości, można by kręcić drugie 300 ;)
Kategoria Treningi


  • DST 375.00km
  • Czas 12:25
  • VAVG 30.20km/h
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

(Nie) Wycieczkowo do Berlina

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 4

To miała być spokojna wycieczka do Berlina. Miała ale jak jedzie taka ekipa... to wiadomo czego się spodziewać :) W połowie trasy, na obrzeżach Berlina avs w okolicach 33 o czymś świadczyła. Ale po kolei.
Rano na Grunwaldzie startuje nasz 6-ciu, tempo szybkie co by się rozgrzać, za granicą zmiana kierunku i wiatr lekko pomaga, choć każdy wie że powrót będzie ciężki, ale... to dopiero za 12 godzin :) Jedziemy ładnie dwójkami w parach, w Pampow pierwszy bruk (oj nie i nie ostatni), za Casekow kończą się znane przeze mnie tereny. Niebawem Grzesiowi zanika też chyba sygnał gps bo lekko zbaczamy z trasy i dobijamy prawie pod Schwedt, jadąc nawet kawałek po autostradzie :)
Trasa ze śladu Romka

Szybka korekta planów i za chwilę pierwsza guma - nasz przewodnik miał do nich pecha cały dzień. Wykorzystuję chwilę na małe śniadanko, bo czuję że to nie dzień na taką jazdę - spałem może z 3 godziny i poweru żadnego.
Od tego momentu coraz bardziej chodzą mi po głowie myśli nad rezygnacją i zawróceniem, póki nie jest za późno że się nie zgubię wracając samotnie. Przed Angermunde na hopce zostaję sam w lesie co jeszcze bardziej skłania mnie ku decyzji. Czekającemu na mnie Marcinowi mówię że chyba rezygnuję na 70%, ewentualnie pokręcę do jakiegoś większego miasta i tam odbiję. Przejeżdżamy jednak przez Angermunde (musiałem zapamiętywać nazwy na powrót:) i nad jeziorem Grumintzsee mamy mały postój na jedzenie. To trochę zregenerowało siły jak i informacja od Grześka że do Berlina zostało chyba gdzieś ok. 60 km.

Na następnym postoju uzupełniamy zapasy wody, szukam izotoników, ale stwierdzam że cola też mogłaby pomóc. I tu był strzał w dziesiątkę! Po odrobinie kofeiny (wypijanej później pod każdym sklepem:) czułem jak budzę się do życia i poranne zmęczenie odchodzi coraz bardziej, w końcu można normalnie jechać :)
Przed Berlinem na trasach dojazdowych łapiemy pojedynczych kolarzy, ale nasz team jest bezkonkurencyjny - zaciągając pod 4 dychy śmigamy jak expresowy Deutsche Bahn! Wjazd do miasta i za tablicą okrzyki euforii - dojechaliśmy w końcu, ale do pokonania jeszcze sporo po rogatkach, w planach było 30km po samym Berlinie.
W mieście czuć większą temperaturę, mniejszy wiatr, co chwilę start, stop na światłach, szybko odczuwaliśmy zmęczenie. Z przewidzianych atrakcji nawet nie zaliczyliśmy wszystkich, każdy chciał już coś zjeść (czyt.kebaba:) i chyba wyjechać na "normalną" trasę, gdzie można robić zaciągi ;)

W końcu posileni zmierzamy ku wyjazdowi z metropolii, omijając ruchliwe drogi nawet przez dzikie osiedlowe podwórka :) Za miastem jest to czego każdy się obawiał - na razie boczny, ale już nieźle odczuwalny wiatr z północy. Za Blumberg na mniej zatłoczonych drogach ustawiamy wachlarz, ale mało miejsca dla wszystkich, więc trzeba dwa. Trochę odetchnąć dają zalesione tereny, choć widać słabość u niektórych w grupie. Kolejnym planem jest podnośnia statków w Niederfinow i (chyba bardziej oczekiwane) serpentynki wokół. Niestety serpentynki były w kierunku Eberswaldu, my musieliśmy zadowolić się średnimi podjazdami, które i tak porwały nasz peletonik.
Do wałów przy Odrze coraz bliżej i w okolicach Cedyni zjeżdżamy na znajomą mi trasę. Tutaj zaczyna się walka z centralnie wiejącym wiatrem, częste zmiany i mniejsze tempo są jedynym wyjściem. Do Schwedt jedziemy już na oparach w bidonach, zbaczając, chyba ze zmęczenia z trasy i omijając (co wyszło na dobre) odcinek po płytach. Wpadamy szybko do miasta i wielkie obżarstwo przed netto, wydając resztę niemieckiego grosza. W Gartz żegnamy Romka, niektórzy się ubierają, a reszta czując upragniony finisz i wiedząc że może dać z siebie wszystko pogina szybko przez przejście w Rosówku na Kołbaskowo i do domu. Wcześniej odbija jeszcze Grzegorz, nasz przewodnik i silny gościu, któremu dziękujemy bardzo za super trasę i mocne nogi :)
Wszyscy wytrwali do końca, obyło się bez większych bomb, a mimo nie wycieczkowego tempa i porannej niemocy przez połowę dnia, przejechałem te 375km w doborowym towarzystwie i super atmosferze! A cola jest dobra na wszystko! Nie tylko na rdze w zlewie ;) Dzięki chłopacy! Oby częściej takie pomysły dochodziły do realizacji :)
Pozdrawiam BS TEAM!

Zdjęcia wykonane przez Grześka, dzięki! Foto-relacja
Kategoria Treningi


  • DST 98.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 32.13km/h
  • HRmax 184 ( 91%)
  • HRavg 163 ( 81%)
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popas na czereśniach

Wtorek, 9 lipca 2013 · dodano: 09.07.2013 | Komentarze 0

Start przed 17, na Głębokim parę mastersów szykowało się na trening, mi nie chciało się czekać więc poleciałem na Dobrą i dalej odwrotną pętlę po niemczech, z powrotem od Tantow. Przed Loeknitz jakiś debil na długiej prostej grzał z tyłu chyba z ponad 100, z przeciwka auta a ten nawet nie zwolnił, przelatując chyba z metr odemnie. To pewnie polak wiał jumaną bryką, bo rzadko widzę u niemców takie sytuacje.
Dużo dalej na trasie śmigam obok big czerwoniutkich czereśni - nie mogłem się powstrzymać! Kolarz na drzewie to musi być fajny widok :) Powrót późno i spokojnie, teraz nogi nabierajcie mocy na sobotę!
Kategoria Treningi


  • DST 63.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 33.16km/h
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 163 ( 81%)
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

O 7 rano wieje?

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 0

Czas w week tylko w sobotę z rana, ciężko wstać i jechać na trening o 7. Miałem tylko nadzieję że nie będzie rano wiało a tu lipa, do Tantow boczny, potem na powrocie boczny i z przodu. Czasu mało, w Tantow stwierdziłem że nie wyrobię się jadąc z powrotem po śladach przez Lubieszyn, więc wróciłem przez Rosówek, Kołbaskowo. Było dość ciężko i mimo porannych godzin gorąco, w Niemczech pustki, od granicy mnóstwo polaków (wyprzedzających na 3-go) na krajówce, pewnie wracali lub jechali na urlop. Zawsze to 5 minut więcej byczenia...
Kategoria Treningi


  • DST 29.36km
  • Czas 00:51
  • VAVG 34.54km/h
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

TEST

Piątek, 5 lipca 2013 · dodano: 05.07.2013 | Komentarze 3

Krótki test, jak to jest jeździć w butach i pedałach typowo szosowych. Tak, tyle lat "męczyłem" się w ciężkich górskich SIDI na SPD i dziś w końcu Colargol poczuł więcej mocy ;) I niech nikt nie mówi że niewiele zależy od sprzętu. Start Bezrzecze góra, Dobra, Blanken, Falbanki i powrót Dołuje, do świateł w Mierzynie. Pulsaka nie było, ale na pewno wysoko, bo Scoty lekkie i fajnie się kręciło. Kiedyś trzeba do zestawu dołączyć jakiś karbonik :) Jutro trochę dłuższy poranny trening.
Kategoria Treningi


  • DST 66.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 33.56km/h
  • HRmax 191 ( 95%)
  • HRavg 170 ( 84%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jest lepiej!

Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 2

Ostatnio narzekałem że nie czuję tak jak kiedyś tego poweru, przypływu mocy, chęci mocniejszego podkręcenia tempa. Dzisiaj lekko obudziło się te uczucie, ale to jeszcze nie jest to... ciągle mało 'kaemów'. Start przed 18, szybko na Dobrą, nogi wyraźnie nie zamulone, nie zdążyły od niedzieli ;) Za radami kolegów trzymam mocno, nie myśląc co będzie później. Ciemne chmury rozgania średni wiatr, oczywiście w twarz, przejście w Buku, Boock, Mewegen i w lesie przecina mi drogę z Pampow jakiś Calbud. Gonię z 4 do Glashutle, bo tam mam zamiar skręcić w lewo, myslałem że to jakiś znajomy, może w końcu spotkam Adama, ale niestety. Pojechałem kawałek w prawo badając prędkość kolegi, ale za wolno dla mnie, więc zawracam na Loeknitz ;) Na długiej prostej jedzie się wyśmienicie, w lesie tak nie wieje i można trzymać tempo. Za miastem na górkach nogi trochę się buntują, tu widać jeszcze braki. Odbijam na Grambow i na ścieżce tuż przed Linken doganiam masterso-podobnego kolarza (barwy czerwone). Mimo wiatru znów w twarz, czuję znów przypływ mocy i śmigam obok z 4. Myślałem że skoczył na koło, ale nie chciał (albo nie zdążył ;) Od granicy warunki trochę pomagają, w pewnym momencie oglądam się a na tyłach kolo się zbliża - "szczwany lis" wystawił mnie na przynętę! Mówię nie ma! i gnam, podbijając nawet przeciętną, na Mierzyn. Byłem pewny że dogoni mnie na dwóch górkach, które zawsze spowalniają (jedna w Skarbimierzycach), ale rozsądnie dysponuję energią zostawiając zapas na skok na koło. Przypominają mi się komentatorzy z TdF i teksty przy okazji ucieczek - "Jedź chłopie, jedź! Nie oglądaj się!", tak też robię i pod 5 wpadam na Mierzyn, na światłach stop i ... nie doszedł! Uff :) Ale miałem motywację! Dziś bardzo fajny wypad, krótki, szybki i nie nudny, no i z progresem :)
Kategoria Treningi


  • DST 64.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 32.27km/h
  • HRmax 186 ( 92%)
  • HRavg 173 ( 86%)
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla Dobieszczyńska

Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 30.06.2013 | Komentarze 0

Dawno tam nie jechałem i jakoś tak mi się zachciało, pomimo połowy trasy na polskich asfaltach i niby ścieżkach rowerowych. Pierwsze kilometry ciężkie, bo wiatr centralnie dawał, jechałem przez Lubieszyn, falbanki, Mewegen i dalej standardowo. Później było lżej, ale kręgosłup już wymęczony i musiałem spokojniej, choć cyfry trzymane do Tanowa, dalej rozjazd. Na drodze pusto, wszyscy wypoczywali chyba w niedzielnie popołudnie.
Kategoria Treningi


  • DST 76.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 30.20km/h
  • HRmax 189 ( 94%)
  • HRavg 158 ( 78%)
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka z gumą

Czwartek, 27 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 2

Dziś wycieczka, z gumami, rowem, ukąszeniem i budzącymi się skurczami. Wiało jakoś z każdej strony, powietrze gęste, niemiły wieczorny chłód. Tuż przed przejściem w Blanken guma, wymieniam ale po 20km znów coś mało powietrza, chyba coś siedzi w oponie. Przed Loeknitz oglądam się do tyłu i zaliczam pobocze kosząc trawę i kwiatki - w akcie zemsty jakiś wredny owad kąsa w usta. Przez resztę trasy wyglądam jak Angelina J po botoxie w ustach, ale potem zeszło :)
Wieczorny chłód budził skurcze, dodatkowo demotywowało do kręcenia. Dziś lepiej było nie jechać.
Kategoria Treningi


  • DST 92.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 31.19km/h
  • HRmax 192 ( 95%)
  • HRavg 164 ( 81%)
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekaj wiatr!

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 22.06.2013 | Komentarze 3

Dalej ciągle wieje, więc cieżko było trasę zaplanować. Wyszło jak zwykle ostatnio przez Mierzyn na Grambow, potem kierunek Krakow, odbicie do Loeknitz, pętla przez Boock i prawie po śladach z powrotem. Względem wiatru było optymalnie, początek czołowy potem boczne, w lesie osłaniało, powrót korzystny. Były i górki, ale po połowie trasy jakoś sił mi brakuje. Kiedyś wcinałem 5-cio kilowe mieszanki, a teraz sama woda w bidonie(!), nie czuć mocy, organizm odwadnia się szybko. Trzeba to zmienić i zakupić jakieś carbo + izotoniki. Po powrocie brakowało paru km do 90 więc poleciałem przez miasto kawałek. Trenig zaliczony :)
Kategoria Treningi


  • DST 78.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 31.41km/h
  • HRmax 190 ( 94%)
  • HRavg 166 ( 82%)
  • Sprzęt Colargol ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciepło

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 0

Pierwsze km dzisiejszego treningu przypomniały mi zeszłoroczny wypad z Adamem w góry, gdzie jechaliśmy w takiej spiekocie, a kolega porównał to do jazdy za silnikiem rozgrzanego autobusu ;)
Wyjechałem późnym popołudniem, więc temperatura spadała i trochę powiewało. Czasu starczyło na prawie 80km, pierwsze połowa zdecydowanie szybsza z mocniejszymi depnięciami pod hopki przed Loeknitz, avs nawet 34:). Później za Boock złapałem lenia (albo on mnie ;) i już spokojniej z pętlą po falbankach. W Wołczkowie postój na truskawki z pola, ale nie polecam bo sprzedawca przekręca na wadze!
Jutro ma być cieplej, ja nie jadę :)
Kategoria Treningi